Mało mnie tu, nie piszę, nie bywam.
Nie mam o czym pisać, gdy tak siedzę już 7 miesiąc w domu, i nigdzie nie chodzę i nie bywam. Nuda.
Rzuciliśmy się w oglądanie seriali na Netflixie, polecam dla takich znudzonych jak ja.
Na szczęście już w czwartek Teddy bierze ostatnią szczepionkę i będzie mógł wychodzić na spacery. Psiarze wiedzą, że do tego czasu trzeba szczeniaka izolować. Ale potem, hulaj dusza, piekła nie ma! Codzienny godzinny spacer, aktywność, będę musiała chcieć ruszyć tyłek! Ja oczywiście mogłam spacerować i wcześniej, i nawet trochę to robiłam, ale… ja nie lubię tak bez celu:-) Także już niedługo będzie cel, będę chciała/musiała chcieć.
A poza tym, jestem po pierwszym szczepieniu Pfizerem. Bez reakcji alergicznej, pierwszego dnia po szczepieniu lekko boląca ręka w miejscu ukłucia, drugiego już zupełnie nic. Mój alergolog poradził, żebym dzień przed, dzień po i w dniu szczepienia przyjęła nieco większą dawkę leku przeciwhistaminowego. Na co dzień tych leków już nie biorę, więc albo zadziałało, albo po prostu i tak byłoby dobrze.
Przy okazji szczepienia mogłam znowu przyjrzeć się naszej służbie zdrowia. Szczepienie poszło sprawnie, świetna organizacja na Stadionie Narodowym, włącznie z wydzielonymi miejscami parkingowymi dla przyjezdnych. Z tego co wiem, w innych miejscach jest podobnie. U nas pomagało wojsko i bardzo podobały mi się te ich rzeczowe konkretne komunikaty. Bez zbędnego gadania, co się czasem zdarza w szpitalach. Covid nauczył dyscypliny, wymusił sprawną logistykę i bardzo bym chciała, żeby można było ten sam porządek zastosować wszędzie, gdzie trzeba, a nie tylko w takim wąskim (choć szerokim) covidowym aspekcie. O ile łatwiej wszystkim nam by się żyło.
Druga dawka pod koniec maja.