
Przylądek Świętego Wincentego, czyli na dawnym końcu świata

Potrzebowałam urlopu. W maseczce, bez maseczki, szczepiona czy nie (ale zaszczepiona), w kraju, za granicą, w grupie czy sama z mężem. Wszystko jedno byle urlop z dala od domu.
Udało się!! Szybka decyzja, last minute rezerwacja i oto jesteśmy. Pełny relaks!!
Oczywiście w maseczce, za to w pięknym regione Algarve. I nawet zimny Atlantyk nie jest w stanie mi tego zepsuć:-)
Pozdrawiam!!!
Krajanka odeszła.
Jakoś sobie tego nie mogę uświadomić.
Znałyśmy się tylko blogowo, ale to było 14 lat naszego blogowego (i nie tylko) życia.
Krajanko, tak na szybko, na dzień przed urlopem, w trakcie miliona różnych spraw, w trakcie pakowania, Ty znowu pokazałaś mi gdzie jest nasze miejsce. Nas, ludzi.
I zatrzymałam się zdumiona własną bezsilnością.
Krajanko, odpoczywaj w pokoju.
Alw, dziękuję za wiadomość. Nie traćmy kontaktu.
Podobno film się nie wyświetla, a ja nie mogę tego poprawić….