Powroty/ Coming back

Powroty są trudne. Dlatego przepraszam za długie milczenie, które pewnie w obecnej sytuacji mogliście zinterpretować jednoznacznie, ale to był okres, w którym próbowałam poukładać swoje życie.

Co u mnie? Skończyłam chemioterapię, nadal doświadczam neurotoksyczności, kontroluję to, co po drodze uszkodził mi nowotwór i cierpliwie czekam, aż niekorzystne objawy miną, lub aż lekarze coś na nie poradzą. Mam nadzieję, że po prostu miną:-)

Po 6 chemii w zasadzie z dnia na dzień poczułam się lepiej, dzięki temu mogłam stoczyć kolejną (wygraną) walkę z ZUS, i w którymś momencie zacząć myśleć o powrocie do pracy.

Od dwóch tygodni znowu wstaję o 6 rano i robię sobie poranny spacerek do biura.

Zdrowotnie: jestem pod ciągłą kontrolą, ale żeby nie zwariować, stosuję metodę małych kroczków, tj. zajmuję się jednym problemem naraz. Jako osoba pracująca mam znacznie mniej czasu na ogarnianie rzeczywistości i latanie po tych wszystkich lekarzach, po których muszę, ale o tym też staram się za wiele nie myśleć.

Generalnie potwierdziło się to, co już wielokrotnie obserwowałam u innych: babciowanie daje niesamowitą siłę i wolę walki:-)

Czytaj dalej „Powroty/ Coming back”