Czego oczekujesz?/ What do you expect?

Czego oczekujesz od swojej pracy? Od miejsca, w którym spędzasz codziennie 1/3 swojego życia? Od ludzi, z którymi dzielisz biuro, wspólną szafę, może biurko i pokój socjalny.

Czy chodzi tylko o kasę? Żeby pójść, zarobić, a po pracy, wyjść i zapomnieć? Do następnego dnia oczywiście. Oddzielić grubą krechą to, co zawodowe, od tego, co prywatne?

Czy może dla Was liczy się to, czego się nie da przeliczyć na złotówki, dobra atmosfera w pracy, fajni kumple, super koleżanki, ludzki szef? Satysfakcja z wykonywanej pracy i uznanie klientów?

Ja wiem, jak jest u mnie. Dzisiaj mogę już sobie pozwolić na wybieranie miejsc pracy. Gdy w tej nowej zaczynam zauważać, że po początkowym „miesiącu miodowym”, praca coraz intensywniej wkracza w moje życie prywatne, w moje życie wewnętrzne, a co najgorsze niszczy zdrowie, bo związany z nią stres zżera od środka – nie czuję lęku przed zmianą.

A Wy? Czy, jakimś cudem, udaje Wam się połączyć przyjemne z pożytecznym?

Czytaj dalej „Czego oczekujesz?/ What do you expect?”

Kto usunął mnie z Facebooka????

Ostatnio krąży w sieci informacja o aplikacji „Kto usunął mnie z Facebooka”, która stała się niemal tak przełomowa, jak wykorzystywanie komórek macierzystych w leczeniu łysienia (po namyśle stwierdzam, że to drugie, dla niektórych, może być jednak jakimś przełomem;-)).
Aplikacja „ma pomóc uniknąć nieprzyjemnego zaskoczenia związanego z tym, że ktoś usunął nas z grupy znajomych” ponieważ „ludzie odczuwają psychiczny dyskomfort, gdy się o tym dowiadują”.
Rozumiem, że fakt wyrzucenia kogoś ze znajomych boli, ale czy boli mniej, kiedy śledzi się takie działania na bieżąco? Że lepiej się wcześniej dowiedzieć niż później?

No i czy zawsze boli?

Kiedy patrzę na Was, tych moich 100 osób znajdujących się na Fejsie myślę, że mogłoby zaboleć. Zastanawiałabym się dlaczego, czym uraziłam, albo nieświadomie wk***łam wywołując tak drastyczną reakcję:-) Ale ja mam tu naprawdę tylko ZNAJOMYCH (plus rodzina). Nikogo obcego, komu chciałabym się za pośrednictwem fejsa zwierzać z własnego życia. Z tym zwierzaniem to też bez przesady…
Zaproszeń od osób, z którymi nie jestem w relacjach koleżeńskich, po prostu nie przyjmuję. Od zbieraczy kontaktów i hejterów też nie:)

Dlatego tak, zabolałoby.

Myślę jednak, że jeśli ktoś usunąłby z grona znajomych kogoś, kto z kolei w swoim gronie ma ponad 1000 kontaktów i w większości są to tzw. luźne znajomości, mógłby nawet takiego usunięcia nie zauważyć. A w związku z tym nie wywołałoby to żadnego bólu, może jedynie wzruszenie ramion w stylu „no to wal się!”.
Nie odlubiam. Ale zdarzyło mi się ograniczyć widoczność pewnych treści, bo mimo tolerancji, nie byłam w stanie na nie patrzeć, a wchodzić w polemikę z autorem, z różnych powodów nie chciałam. No i zdarzyło mi się skasować komentarze, wrzucone przez osobę znajdującą się bardzo pod wpływem 🙂 Sądziłam, że rano będzie jej wstyd, zwłaszcza że do rana wszyscy znajomi byliby już po lekturze:)