Marzenia
Okazuje się, że to nie tylko moje marzenie. Wracając z Lublina słuchałam audycji radiowej (btw. czy ktoś z Was jeszcze słucha wywiadów radiowych, czy przełącza na inny kanał, taki z piosenkami?:-)) i upewniłam się, że nie jestem jedyna! Są jeszcze na świecie ludzie tak samo dziwni jak ja, czyli tacy, którzy marzą o posiadaniu własnych kur i wybudowaniu kurnika. Zaryzykuję stwierdzenie, że świeże jajka, to w tym wszystkim tylko taki miły, ekologiczny dodatek. Ale dowiedziałam się, że są ludzie nawet jeszcze dziwniejsi ode mnie, bo oni, aby spełnić swoje marzenie rzucają korporacyjną pracę (co akurat rozumiem i bez chęci posiadania ptactwa domowego), wyprowadzają się na wieś, budują tenże kurnik i dostosowują działkę (a także całe swoje życie) do kurzego wybiegu.

Tresura kur
I wiecie co? Dziewczyna, z którą przeprowadzano wywiad, zaczęła te swoje kury tresować! Słyszeliście o czymś takim?? Trochę zgłębiłam temat i przeczytałam, że:
„Podczas szkolenia „Najpierw wytresuj kurczaka” kursant musi trenowany przez niego drób nauczyć dziobać w target”.
Sądzę, że to jest nadal zbyt korporacyjne.
Ja nie wiem, po co uczyć kury dziobania w target, one przez całe lata jakoś sobie radziły ze zdobywaniem targetu, ale wiem, że akurat umiejętności zdobyte przy trenowaniu kur przydają się w tresurze większych zwierząt. Można więc powiedzieć, że na kurach treser jest w stanie wyszkolić swój warsztat, aby potem właściwie kształtować zachowanie zwierząt.
Jeśli więc po pewnym czasie kury przestaną wystarczać, kurzy treser będzie już posiadać odpowiednie przygotowanie do tego, by rozszerzyć działalność.
I gospodarstwo:-)
Czytaj dalej „„A mi się marzy kurna chata”, czyli notka w stylu „Jejku, a Caffe znowu o kurach”, czyli o tresowaniu kur:-) / Note in the style of „OMG, Caffe about hens, again”, that is, about training chickens. :-)”