Ładne murale lubię. Uroda jak wiadomo, to rzecz gustu, ale jeśli malowidło pojawia się w miejscu, które nie razi, to lubię. Inna sprawa, że to, co kogo i gdzie razi, też jest rzeczą gustu, ale jakoś wszyscy wyczuwamy, że w jednym miejscu wypada maznąć na ścianie i jest to sztuka, a w innym nie – bo wtedy jest to akt wandalizmu:-).
Ja lubię te ukryte murale, na pozór schowane przed ludzkim okiem, a wtedy, gdy wpadnę na nie przypadkiem – staję w zachwycie. Jak kilka dni temu pod wiaduktem Trasy Łazienkowskiej.
I chociaż akurat Deyna (trzecie zdjęcie) nie wyszedł idealnie, to i tak uważam, że Legioniści mają w swoich szeregach naprawdę zdolnych artystów 🙂
Co myślicie? Pałac Kultury jak żywy:-)