Podobno mężczyzna specjalnie nie dzwoni, żeby zobaczyć jak zareagujesz. Taki męski teścik lub badanie gruntu. Czasem robi krok w tył, boi się zmian, nie jest gotowy na związek, ale najczęściej stara się po prostu uzyskać przewagę na początku tego czegoś, co właśnie między Wami powstaje.
Że niby on milczy, a ona już mocno zaangażowana, rozważa wszystkie ewentualne powody tegoż milczenia.
To ja się w tym momencie pytam, jak w ten schemat wpisują się mężczyźni, którzy lubią kobiety dominujące, stanowcze, zdecydowanie biorące sprawy w swoje ręce? 😉
Ale wracając do tematu, potwierdzam, że istnieje taki mechanizm, jaki opisałam w pierwszym zdaniu, jednak nie zgadzam się, że tylko u mężczyzn. Kobieta też potrafi być typem panikary, a wtedy wszelkie życiowe zmiany wywołują w niej popłoch i przerażenie. Taka kobieta potrafi zerwać znajomość pod wpływem chwili, wykasować numer telefonu i adres e-mailowy.
Dywagacje w stylu „dzwonić/nie dzwonić” dotyczą tylko początku znajomości, wtedy kiedy jeszcze obie strony się nie znają, testują własne reakcje i emocje. On sprawdza, czy ona będzie z rozpaczy rwać włosy z głowy, a ona staje się dla niego nieuchwytna tylko po to, by zobaczyć ile wiadomości pozostawił na jej poczcie głosowej.
Sherry Argov radzi kobietom rozwagę w stawianiu pytań. Twierdzi, że nie należy zaczynać pierwszej rozmowy po przerwie od: „Dlaczego nie dzwoniłeś”, a raczej pokazać mu, że bez niego jej czas mijał równie szybko i ciekawie jak dawniej (czyli wtedy, gdy się spotykali). To jest rzeczywiście dobry pomysł na odwrócenie ról i mocny pstryczek w nos.
Z moich obserwacji wynika jednak, że jeśli podobna technika testowania partnerki (partnerka) pojawi się w znajomości z dłuższym stażem, to… błąd, oj błąd!:) Oczywiście każdy ma prawo do podejmowania niezależnych decyzji, ma prawo pojawiać się i znikać kiedy zapragnie, ale musi brać pod uwagę, że tylko na początku taka nieobecność wywoła niepokój, zmartwienie i tęsknotę.
Potem już tylko ulgę:))