O dzbanie roku i burzy w mediach społecznościowych/ About a pitcher of the year and a storm in social media

Słyszeliście o młodzieżowym słowie roku 2018? Już chyba nie muszę o tym pisać, bo odtrąbili to wszędzie, a może muszę? No dobra, to krótko, wygrał „dzban”, co w porównaniu z ubiegłorocznym „xd” jest według mnie znacznie mniej śmieszne, za to niewątpliwie bardziej polskie. Ale ja jestem dziwna i lubię skróty chyba bardziej niż metaforykę.

A słyszeliście o burzy, która rozpętała się kilka dni temu w mediach społecznościowych po uwadze dziennikarki, która skomentowała wygląd jakiejś aktorki, że ona taka nieumalowana, taka niezrobiona i w ogóle wygląda na „zmęczoną”? Fotka została jej pyknięta w drodze do sklepu, samochodu, czy na spacerze z dziećmi. 

Ja dowiedziałam się o wszystkim z Instagrama, gdzie masowo, w odpowiedzi na ten komentarz, w wyrazie aktorskiej, a w zasadzie po prostu babskiej, solidarności, zaczęły się pojawiać instastory aktorek nieumalowanych, z włosami w nieładzie, w powyciąganych dresach. Czyli w takim wydaniu, w jakim są poza światłami kamer. Ja całe życie preferowałam naturalny look, więc doskonale to rozumiem.

Tu mała dygresja, gdy ostatnio, w jednej z warszawskich, galerii mierzyłam beżową sukienkę, ekspedientka uparcie wpierała mi, że jej bardzo trudno jest ocenić, czy dobrze mi w tym kolorze, czy nie, bo: „wie pani, pani jest w ogóle nie umalowana”. No i w tym momencie chyba wpisuję się w dyskusję aktorek. Bo ja mam prawo być nieumalowana, a sukienka powinna być lub nie być twarzowa. Prawda?;-)

Oj Caffe, Ty dzbanie, jak zwykle wymyślasz!:)

Tak więc podsumowując, oczywiście rozumiem, że chodziło o to, by nie traktować kobiet przedmiotowo, jak obiekt, który musi zawsze wyglądać pięknie, szczupło, młodo, modnie i perfekcyjnie do ostatniego szczegółu. Dzisiaj nie daje się kobietom prawa do tego, by wyglądały na zmęczone gdy są zmęczone, by miały cellulit, gdy go mają, fałdki, czy plamy na twarzy.

One mają to natychmiast ukryć zanim się komuś pokażą na oczy! Faceci nie muszą, my tak!!

Tak więc wymaga się od kobiet czegoś, o czym być może, w danym momencie w ogóle nie mają ochoty myśleć i myśleć nie muszą, bo to ich sprawa! Ale wiecie, jak nie – to są przecież takie portale jak wspomniany Pudelek, który na pewno z przyjemnością wytknie im każdą niedoskonałość.

Stąd głosy skądinąd bardzo słusznego oburzenia.


Have you heard about the best youth’s word of 2018? I don’t think I need to write about it anymore, because they’ve been trumpeting everywhere, or maybe I do need? Ok, let me do it shortly, the winner is „the pitcher”, which in comparison with last year’s „xd” is, in my opinion, much less funny, but it is undoubtedly more Polish. But I’m strange and I like shortcuts more than metaphors.

Have you heard of a storm that broke looose a few days ago in social media after the attention of a journalist who said about an actress, that she had been without makeup, so „undone” and at all that she looks „tired”? The photo was shot maybe on her way to the store, the car, or during the walk with children.

I learned about it from Instagram, where, in response to this commentary, in as an act of acting solidarity but basically just feminine, began to appear the Instastory of no makeup actresses, with hair in disarray, in worn tracksuits . Such as they are outside the camera lights. I have always preferred natural look, so I understand it perfectly.

Here, a little digression, when recently, in one of the Warsaw galleries, I measured a beige dress, the saleswoman stubbornly advised me that it is very difficult to said if this color fit to me or not because, „you know, you don’t have makeup at all”!!”
And at this point, I think I am joining the actresses in the above discussion. Because I have the right to be unmarred, and the dress should or should not be facial. Truth?;-)

Oj Caffe, you are such a pitcher! 🙂

So, to summarize, of course I understand that the point is about the treating women as an object that must always look beautiful, slim, young, fashionable and perfectly to the last detail. Today, women are not allowed to look tired even if they are tired, to have cellulite even if they have it, have folds or spots on their faces.

They have to hide it immediately before they go outside! Men do not have to and we do!

So women are required to do something not thinking that they may not be able to consider that and they don’t have to at all, because it is their own business! But you know – we have such portals like the mentioned Pudelek, who will certainly be happy to point out any imperfections.

Hence the voices of a very righteous indignation.

Tl;tr

To nie pomyłka, taki właśnie jest tytuł tej notki. Tl;tr to skrót, na który trafiłam w najnowszej książce Remigiusza Mroza, a ponieważ go nie znałam, wygooglowałam i okazało się, że rzeczywiście istnieje i oznacza „to long to read”. Z kontekstu bym tego nie wyłapała, ale teraz rozumiem zamysł. Słyszymy, że coś jest zbyt długie, żeby przeczytać, więc albo jest za mało czasu, albo ktoś nam delikatnie daje do zrozumienia, że nasz tekst to nuda, że może trzeba pisać treściwiej, albo dzielić wypowiedź na mniejsze fragmenty.

Jako polonistka powinnam być oburzona ubożeniem (ale fajna aliteracja!!:-) polszczyzny. Jako racjonalistka uważam, że w pewnych sytuacjach to jest jedynie rezultat postępującej ekonomizacji wypowiedzi. Świat się zmienia, my się zmieniamy, ciągły pośpiech, wielozadaniowość, mnóstwo bodźców dokoła, więc i język musi nadążać. Musi się wpasować w szaleńcze tempo robienia wszystkiego naraz. O tej ewolucji języka pisałam wiele razy w różnych kontekstach (np: Nie czekając na wenęDużo czelendżu było w tym rokuO środkach przeciwbólowych i uwalnianiu emocji, Czwartek przedwyborczy). Zresztą nie tylko ja:-)

Bo język jest jak plastelina, w którą można wkleić mnóstwo różnokolorowych, pozornie niepasujących elementów, można też z niej odrywać to, co wydaje nam się w danym momencie zbędne. Paradoksalnie taki utworzony na potrzebę chwili, czy jednej jedynej wypowiedzi neologizm, może zacząć żyć własnym życiem i zająć mocne miejsce w codziennym słowniku (tak jest z „odjaniepawlać”, „wszystkomający”, czy choćby z ubiegłorocznym młodzieżowym słowem roku, „XD”). I ja właśnie to w języku mówionym kocham. Pamiętajmy, że to jest próba uatrakcyjnienia przez nadawcę tej swojej produkowanej w danym momencie wypowiedzi. On chce rozśmieszyć, zainteresować, zabawić i na koniec zostać właściwie zrozumianym. Ten liberalizm lingwistyczny dotyczy tylko języka mówionego, żeby nie było. Język pisany, bardziej formalny, to już zupełnie inna historia, od niego wymaga się znacznie więcej.

Ale wracając do tytułowego skrótowca, ja pewnie nie odpowiedziałabym „tl;tr”, ale młody człowiek, któremu zależy na tym, by nadążać za językową modą, by pokazać, że identyfikuje się ze swoją grupą rówieśniczą, z odbiorcami, chętnie sięgnie po takie słowotwórcze smaczki.

Td’tu?

(Angielski skrótowiec utworzony na potrzebę notki :-). Jakieś pomysły, co oznacza?)


This is not a mistake, this is the title of that note. Tl; tr is an acronym that I found in the newest book of Remigiusz Mroz, and because I did not know him, I gloogled it and turned out that it really exists and means to long to read. From the context, I would not have caught it, but now I understand the idea. When you hear that something is too long to read, it is also an information that maybe you should write more interesting, or divide the content into smaller sections.

I graduated Polish studies so, I should been shocked by poverty of Polish language, but as a rationalist, I think that in certain situations it is only the result of the progressive economization of expression. The world is changing, we are changing, constant rush, multitasking, a lot of stimuli around, so the language has to keep up. It must fit into the crazy pace of doing everything at the same time. I have written about this evolution of the language many times in different contexts (eg: Nie czekając na wenęDużo czelendżu było w tym rokuO środkach przeciwbólowych i uwalnianiu emocji, Czwartek przedwyborczy). I am not the only one 🙂

Because the language is like a plasticine, in which you can paste a lot of differently colored, seemingly mismatched elements, you can also detach, what seems unnecessary at the moment. Paradoxically, such a neologism created for the need of the moment or one single expression, may start to live its own life and take a strong place in the everyday dictionary (eg. LOl, XD as a word).

And I love it in spoken language. Let’s remember that this is sender’s obligation to attempt to make his current expression more attractive. He wants to make receipients laugh, interest, have fun and be understood properly. This linguistic liberalism applies only to the spoken language, let me say. A written, more formal language is a completely different story, there are many more requirements here.

But returning to the title acronym, I probably would not answer „tl; tr”, but a young man who cares about keeping up with language fashion, to show that he identifies with his peer group, with recipients, will gladly reach for such new formed neologism .

Td’tu?

(An English shortcut created for the need of a note :-). Any ideas, what does it mean?)