„I don’t like mondays”/ Moja torebka/ My handbag

torebka2-150x150Nie, nie będę się skarżyć, że za duża i za ciężka. Ani, że mam ich za mało, bo to nie prawda:-) Nie będę też marudzić, że mam tam bałagan, bo brak bałaganu w damskiej torebce jest jakby wbrew naturze.

Ja się tylko wkurzam, gdy trzeba je za każdym razem przepakowywać!! To jakiś dramat.

Wczoraj wieczorem uznałam, że na ciepłą pogodę najlepsza będzie ta popielata, z dużą kieszonką w środku, cyrkoniami, na ładnym, ozdobnym pasku. Letnia (nie mylić z „lekka” – co to to nie), kobieca, fajna. Przerzuciłam więc szybkim, płynnym ruchem wszystko z jednej torebki do drugiej i szczęśliwa poszłam spać. Coś mi się tam przed zaśnięciem kołatało po głowie, ale byłam zmęczona i szybko odpłynęłam.

Olśniło mnie dopiero dzisiaj rano, gdy stanęłam przed drzwiami firmy i przez chwilę gmerałam w czeluściach popielatych piekieł. Klucze!! Przerzuciłam z poprzedniej torebki wszystko z wyjątkiem firmowych kluczy. Ponieważ do pracy przychodzę pierwsza i otwieram biuro… to już wiadomo, co musiałam zrobić. Pojechałam do domu, ze starej torebki wyciągnęłam etui, wezwałam taxi i wróciłam tak szybko, jak to tylko w Warszawie możliwe. Czyli po godzinie.

***

torebka

No, I will not complain that it is too big and too heavy. Neither, that I have too few of them, because it’s not true:-) I will also not complain that I have a mess in my handbag, because the lack of clutter in a woman’s handbag is against nature.

I am only angry that I have to repack them every time !! It’s a drama.

Yesterday morning I decided that in the warm weather this sweet light gray purse will be the best, with its large pocket in the middle, zircons, and a nice, decorative belt. Light gray [but do not think that it is also „light” weight ;-)], feminine and really cool. So I flipped out everything from one to another with a quick, smooth movement and I went to sleep more happy than before. Something just strangely rushed into my mind, but I was tired and did not know what.

It dawned on me this morning, when I stood in front of the company’s door and for a while I was browsing throught the depths of light gray hell. Keys!! I flipped everything except the keys from the previous purse. Because in this work I come first and open the office… you know what I had to do. I went back home, pulled out my keys from the old purse, called a taxi, and came back office as soon as it is possible in such big town as Warsaw. After an hour.

 

Dzisiaj pobawię się w fashionerkę*

Nie, nie zmieniam profilu bloga. Potrzebuję po prostu Waszej pomocy, ponieważ w przyszłym tygodniu wybieram się na Andrzejki. Poproszono o niezbyt oficjalne kreacje, ale co znaczy „niezbyt oficjalne” w przypadku 4-gwiazdkowego lokalu?

Pomyślałam, oj tam zrobię sobie zdjęcie w każdej z wymyślonych stylizacji, jak robią to prawdziwi fashion blogger’s, a Wy wybierzecie, ale potem doszłam do wniosku, że nie ma szans. Kiedyś rozgorzała tu dyskusja na temat anonimowości, pisania notek pod własnym nazwiskiem i realizmu w stylu „pokaż swoją twarz”. Śp. Maria Dora (btw. jej blog ciągle jeszcze „wisi” w sieci, to miłe) była zdania, że lepiej pozostać anonimowym i dzisiaj, po 6 latach, znowu się z nią zgodzę. W każdym innym temacie miałyśmy odmienne zdanie. Maria była prowokująca i kontrowersyjna, ale jako adwersarz – zawsze odważna i do bólu szczera.

Wracając do tematu. Chyba nie mam zadatków na fashionerkę ani preferencji ekshibicjonistycznych (w dobrym znaczeniu tego słowa). Jedno i drugie wymaga pokazania ciała, a ja zdecydowanie wolę odsłaniać przed Wami duszę:-)

Tak czy siak. Stylizacja jest, a w związku z tym pod zdjęciami podaję nazwę producenta lub wyjaśniam skąd się wziął u mnie dany ciuch. Jednak, żeby stwierdzić, w czym będę korzystniej wyglądać, kilka danych o mnie. Włosy ciemne, krótkie. Sylwetka szczupła, no dobra…. szczupła dwa miesiące temu, nie koścista…   niestety. Znajomi mówią, że jestem w typie Alicji Resich Modlińskiej sprzed lat (no mam nadzieję, że sprzed!! ona jest ode mnie dużo starsza:-), ja żałuję, że nie jestem w typie Anny Korcz sprzed lat lub Halle Berry, może być nawet z teraz:-)

Srebrna złota 1

Sukienki z Greenpoint, jedna perlisto szara, druga żółta. Szal opalizujący srebrem kupiłam wczoraj w Camaieu, złote szpilki marki Asos, czarne – nabyte przypadkiem gdzieś kiedyś. Koronkowe wdzianko, które każda kobieta powinna mieć w swojej szafie, (tak samo jak nieśmiertelną małą czarną), bo pasuje niemal do wszystkiego, jest pozostałością po mojej dawnej sylwestrowej kreacji. Wycięłam wszystko, co uznałam za zbędne pozostawiając esencję kobiecości, która żyje sobie teraz drugim, a może nawet trzecim życiem. Narzucone na sukienkę innego koloru tworzy ciekawą kompozycję.

Żeby powstała prawdziwa stylizacja, powinnam jeszcze wrzucić zdjęcie paznokci o kolorze lakieru dobranym odpowiednio do kreacji, ale umówmy się, że będzie to czerń. W obu przypadkach czerń. Jutro wybiorę się po lakier z serii Sally Hansen, widziałam że są w Rossmanie. Drogie, ale przechowywane w lodówce utrzymują właściwą konsystencję przez całe lata, a ja nie cierpię jak po kilku użyciach z lakieru robi się galareta. Akurat lakiery się u mnie nie marnują. Mam córkę:-).

Na koniec torebka – prosta, skórzana kopertówka SEKA Collection bez żadnych ozdób czy aplikacji. Co za dużo, to nie zdrowo:)

Czekam na Wasz wybór.

* Tekst z lekkim przymrużeniem oka, cała reszta jest jak najbardziej na poważnie:)))