Sobotni relaks/ Saturday’s relax

W prezencie urodzinowym, dostałam od córki karnet do gabinetu kosmetycznego Déesse, na zabieg Bloomea i na manicure hybrydowy. Ponieważ ostatnio miałam dosyć intensywne weekendy, ciągle gdzieś jechaliśmy, ciągle mieliśmy jakieś inne plany, dopiero dzisiaj miałam okazję ten karnet zrealizować.

Och mówię Wam, jak ja lubię od czasu do czasu nic nie robić, tylko leżeć i pachnieć!! Sam zabieg przyjemny, mówi się, że gwarantuje kobietom efekt przeciwzmarszczkowy, nawilżający, wygładzający i korygujący przebarwienia. Moja córka powiedziała: „Mamo, będziesz 10 lat młodsza!”:)))) No to ja nie wiem, na ile po tym zabiegu wyglądam, skoro już wcześniej nie wyglądałam na swoje ,… no na tyle ile mam:-)

Przesympatyczna pani, tłumaczyła mi po kolei, co robi i dlaczego. Wyciąg z agawy jest składnikiem niezbędnym do tego, by przy pomocy urządzenia Bloomea doprowadzić do zjawiska tzw. wtórnej keratynizacji naskórka. Jak zwał tak zwał, ważne, że było przyjemnie i bezboleśnie, a po zabiegu skóra stała się bardziej miękka, nawilżona i jakaś taka rozświetlona.

wp-15480606470571244002361235298565.jpg

 

Kolejnym etapem była maseczka algowa, i to było cudowne 20 minut przy dyskretnym świetle i muzyce relaksacyjnej w tle. Nie zasnęłam tylko dlatego, że dzisiaj się naprawdę porządnie wyspałam.

Na koniec manicure hybrydowy, tym razem, wyjątkowo w czerwonym kolorze, którego na co dzień nie noszę, ale co tam, w końcu mamy karnawał!:-)

20190119_1859102418241032182790041.jpg

Czytaj dalej „Sobotni relaks/ Saturday’s relax”

Na sportowo

Miniony weekend to nie tylko wypad na Stare Miasto i fajne romantyczne klimaty.

Miniony weekend to również Dni Aktywności Zdrowia i Urody Fit Days, a że ja jestem i aktywna, i urodziwa, i fit, a w dodatku chcę być zdrowa, no to oczywiste, że musiałam zaszczycić imprezę swoją obecnością ;-)))

Pokaz walk bokserskich czy technik samoobrony nie zainteresował mnie jakoś szczególnie, ale rozumiem takie zainteresowania. Kiedyś często oglądałam z moimi chłopakami walki MMA, a przecież „mordobicia” nie lubię. Krwawiące łuki brwiowe, zapuchnięte oczy, ewidentny ból wypisany na twarzy zawodników! A jednak kiedy już zaczynałam oglądać walkę, trwałam do końca, mimo krwawiących łuków, zapuchniętych oczu i ewidentnego bólu wypisanego na twarzy zawodników.

Z babskiego punktu widzenia na pewno warto było w niedzielę zobaczyć zumbę w wykonaniu dziewczyn z zespołu prowadzonego przez świetną trenerkę, drobniutką panią Anetę. Nigdy nie pamiętam jej nazwiska, ale to i tak nie ma żadnego znaczenia. W Lublinie, w środowiskach fitnesowych każdy ją zna. Malutka, drobniutka, z ciągłym uśmiechem na twarzy. Tyle w niej zapału i radości z tańca, tyle lekkości i latynoskiej wręcz gracji, że naprawdę aż miałam ochotę wejść na scenę i przyłączyć się do grupy.

1111111111111Oczywiście nie zrobiłam tego 🙂

Na scenę jednak weszłam. Trochę później:-)  A właściwie zostałam do tego wejścia zmuszona. I w dodatku musiałam w ciągu jednej minuty zrobić tyle pompek, ile się da. Publicznie!!!

W międzyczasie odbył się pokaz mody sportowej. Patrząc na śliczne, zgrabne dziewczyny, które w strojach kąpielowych wyglądały rewelacyjnie, obiecałam sobie, że już nie będę więcej szukać wymówki, żeby nie pojechać na siłownię. W myśl zasady, że szczupłe ciało dobrze wygląda w ubraniach, wygimnastykowane, dobrze wygląda nago!

https://www.youtube.com/watch?v=oYCYkgkfakQ&feature=youtu.be

Lepiej randkuje się przeciętnym

Przeczytałam dzisiaj, że „Przeciętnej kobiecie bardziej przydaje się uroda niż intelekt, ponieważ przeciętny mężczyzna ma przeważnie lepiej rozwinięty wzrok niż mózg”.

Ten śmieszny tekst (wiem wiem, dla niektórych wyjątkowo złośliwy:-) umieszczono na portalu „ZabawneKartki.pl”, który to portal słynie z feminizującego spojrzenia na świat.

Jednak mimo że tekst rzeczywiście uroczy, uważam, że troszkę mija się z prawdą. To znaczy, może i mężczyzna ma lepiej rozwinięty wzrok niż mózg (dobrze, że mój mąż nie przepada za moim blogiem, może nie przeczyta…:-), jednak czy piękne kobiety zawsze mają lepiej, to polemizowałabym.

Bo jeśli wierzyć statystykom amerykańskiego portalu randkowego OkCupid, to właśnie kobiety, które nie oszałamiają swoją urodą, są częściej zagadywane przez mężczyzn szukających drugiej połówki*.

Albo desperatów, jakby napisali mężowie będący w wieloletnich związkach (dobrze, że mój mąż nie przepada za moim blogiem……).

Prawdopodobnie chodzi o to subiektywne poczucie piękna i strach przed odrzuceniem. To znaczy, facet myśli, że jest średnio przystojny, a zdjęcie kobiety z portalu randkowego pokazuje kociaka, wysnuwa jeden jedyny wniosek: niemożliwe żeby tenże kociak poleciał na przeciętniaka. Lub wersja: kobieta, która może przebierać w facetach jak w ulęgałkach, na pewno wybierze jakiegoś (kogo by tu za przykład?), o. … Jona Bon Jovi:-).

Szuka więc dalej, przegląda oferty i w końcu trafia, może nie na kociaka, za to na kogoś całkiem do rzeczy i proponuje spotkanie.

No i właśnie tu przydaje się ten kobiecy intelekt. Choć ja zaryzykowałabym, że przydaje się jednak już troszkę wcześniej….., przy wyborze umieszczanych na portalu zdjęć;-)

Tak czy siak, jeśli już dojdzie do spotkania, uroda schodzi na dalszy plan, jej miejsce zajmuje poczucie humoru, inteligencja, dystans do siebie, wiedza o świecie, życiu i wiele wiele innych aspektów, których na zdjęciu, co oczywiste, nie widać:)

I podobno właśnie dlatego lepiej randkuje się przeciętnym. Ona nie patrzy ciągle w lusterko, nie rozgląda się dokoła, żeby sprawdzić, czy wzbudza zachwyt, zapomina o misternie ułożonej przed wyjściem fryzurze, nie patrzy na cudownie wymanikiurowane paznokcie. Jedyne nad czym ewentualnie się zastanawia, to czy między zębami nie pozostał jej kawałek sałaty z dania, które właśnie skonsumowali:-)

A On, oczarowany urokiem osobistym pogodzonej z własnym ciałem, fajnej kobiety, zaczyna zupełnie inaczej patrzeć na jej urodę. Skupiony na pozytywach, nie widzi wad. I dopiero wtedy, a nie jak doradzają Amerykanie, na trzeciej randce, panie z kompleksami mogą rozważać „następny krok” 😉

Caffe

*Metro z 12 marca br.