Słońce obudziło mnie promieniami słońca, jakby zupełnie nie pamiętało, że jeszcze kilka dni temu przysłaniał je cywilizacyjny smog, na przemian z chmurami deszczu. Rowery miejskie już zaparkowały przy Placu na Rozdrożu, i trwają w radosnym (naprawdę!:-) oczekiwaniu. Na rowery czekałam, bo one mi niesamowicie ułatwiają życie w Warszawie, kiedy potrzebuję szybko dostać się z miejsca na miejsce, a komunikacja nie uwzględnia drogi na skróty.
Wiewiórki szaleją w Ujazdowskim, urządzając sobie gonitwy, jeszcze ciągle bezlistnymi, konarami drzew.
I tak naprawdę dopiero teraz mogę powiedzieć, że mamy w mieście wiosnę, nawet jeśli nie jest to wiosna kalendarzowa:)
A także, że sezon na poranne spacery uważam za otwarty.
Miłego dnia!!
PS. A ja niezmiennie zapominam, że powinnam nagrywać filmy w poziomie:(
Czy ktoś z Was zna program/aplikację, do przycinania tych czarnych boczków?