Długa przerwa. Chyba potrzebowałam wyciszenia, skupienia się na innych sprawach niż blog. Ten rok zaczął się smutno, potem odszedł Bajt, a potem jeszcze okazało się, że trzeba rozszerzyć wcześniej robione badania. To wszystko wpłynęło na mnie dziwnie, może jeszcze nie depresyjnie, ale blisko tego stanu. Wiedziałam, że coś trzeba zrobić, tylko nie miałam pojęcia, co.
Na szczęście przyszła wiosna, a z wiosną różne, nareszcie dobre, rzeczy. Jeden z problemów rozwiązał się sam, drugi jest w toku, zrobiło się ciepło. Nabrałam siły.
A na dodatek zamieszkał z nami ten oto, cudowny, przewesoły, zwariowany Tedi!!
Nie zapomnieliśmy o Bajcie, on zawsze będzie tym pierwszym, wymarzonym psem w naszej rodzinie, ale Teddy Bear, jest tak pełen szczenięcego wigoru, że nie sposób się przy nim nudzić i wpadać w melancholię i rozpamiętywać.
Poza tym, fajnie jest porównywać zachowania odmiennych rasowo psiaków. Tedy jest hawańczykiem, więc będzie większy niż yorkshireterrier. Jest cichy i mimo młodzieńczego szaleństwa – wyważony. Bajt był jak młody źrebak wypuszczony ze stajni, zupełnie nie zwracał uwagi na niebezpieczeństwo. Tedi jest trochę ostrożniejszy, ale dopuszczam też myśl, że jeszcze nie rozbrykał się na dobre. Może dopiero pokaże, co potrafi.
A tak w ogóle, to miał być piesek z warszawskiego schroniska, ale ze względu na wnuka uznaliśmy, że piesek musi być łagodny, a my musimy mieć pewność, że on właśnie taki jest.