Złe dni / Bad days

Od początku tygodnia przykrość za przykrością, żeby Was nie znużyć wymieniam tylko kilka.

W poniedziałek złapał mnie kanar kontroler biletów, który już o 7 rano buszował po warszawskich autobusach. Ja wiem, że taka praca, ale o 7.00? Serio? A jakby tak dać ludziom się ogarnąć po weekendzie, to coś by się stało? Wiecie, w niedzielę wychodziłam z inną torebką i potem przepakowując się z powrotem do tej poprzedniej, zapomniałam o karcie miejskiej. Tragedii nie ma, zapłaciłam opłatę manipulacyjną i już, ale najpierw musiałam pójść do punktu obsługi klienta, odczekać w kilometrowej kolejce, a potem jeszcze drugie tyle odstać przy okienku do kasy. Ja rozumiem drogówkę i akcję trzeźwy poniedziałek, bo chodzi o życie ludzkie, ale kontrolerzy mogliby ludziom dać dojść do po-weekendowej formy.

Ale tak naprawdę wkurza mnie coś innego. Z komunikacji miejskiej korzystają również miejskie obszczymurki, sprawiają, że cały tłum ludzi jadących do pracy przeciska się do tej części pojazdu, do którego nie dociera smród wódy i wszelakich innych wyziewów. I jakoś wtedy kontrolerów nie ma!! Udają, że nie widzą, bo dla ZTM obszczymurki to nie target, oni i tak za te mandaty nie zapłacą, więc się im tych mandatów w ogóle nie wystawia. Kontrolerzy wolą sobie podnieść „skuteczność” skupiając się na takich osobach, jak ja, które postępują zgodnie z prawem, ale czasem się po prostu zgapią. Jaki z tego wniosek? Niektórym się po prostu pozwala jeździć na gapę.

Wtorek – sytuacja stresogenna, dzień smutnych wiadomości i mój totalny psychiczny zjazd. W dodatku ubierając się do pracy założyłam sukienkę tył na przód. Znacie ten przesąd, że wtedy coś się odwróci? No to się odwróciło. W jeszcze bardziej gównianą stronę.

Środa – Dostałam informację, że wypisali mnie z przychodni w Lublinie! Nikt nie wie dlaczego, nawet wspomniana przychodnia. 🙂

Czwartek – boję się odbierać wiadomości.


From the beginning of the week, bad days, not to tire you, below only some of them.

Furthermore, on Monday I was caught by the ticket controller, who was already scrubbing through Warsaw buses at 7 am. I know that such a job, but at 7.00?  Seriously? And if it were to give people a chance to get normal after the weekend, would something happen? You know, I went out with a different handbag on Sunday and then repackaged back to the previous one, I forgot about the city card. There is no tragedy, I paid the handling fee and already, but first I had to go to the customer service point, wait in the kilometer queue, and then stand long time at the cashier box. I understand such control like „the sober Monday” because it is about human life, but the ticket controllers could give people a chance to come to the post-weekend form 🙂

But what really annoys me is something else. Public transport is also used by drunkards or public urinators, causing the whole crowd of people standing at the bus have to squeeze into the part of the vehicle that does not reach the stench of vodka and all other fumes. Where are controllers in such circumstances! They pretend that they can not see, because for ZTM, pathological persons are not the target, they will never pay for those tickets, so they will not be given these tickets at all. Controllers prefer to raise „effectiveness” by focusing on people like me, who act according to the law, but sometimes they just get lost. What’s the conclusion? Some people are allowed to ride stowaways.

Tuesday – stressful situation, a day of sad news and my total mental descent. In addition, preparing to work, I put the dress back to front. Do you know the superstition that something will turn away then? Well, it turned away. In even more shit side.

Wednesday – They wrote me out of the free-clinic! Nobody knows why, even the clinic mentioned above. 🙂

Thursday – I’m afraid to receive messages….

66 myśli w temacie “Złe dni / Bad days

      1. U mnie też huśtawka, ale przeważa spokój i radość życia na starość. Niespodziewanie piękną, choć ktoś powiedziałby, że wiele to ja nie mam. A ja czuję że los mi sprzyja, a anioły czuwają.

        Polubione przez 1 osoba

                1. No tak, ale ból to jednak coś co wyklucza z normalnego życia. Wtedy człowiek stara się schować gdzieś w kącie, sypialni, pokoju i żeby nikt mu nie zawracał głowy (d…).

                  Polubione przez 1 osoba

                    1. Oj tak, ból duszy jest najgorszy do zniesienia i najtrudniejszy do wyleczenia. Jest nierozerwalnie związany z pamięcią, więc póki człowiek pamięta, póty boli.

                      Polubione przez 1 osoba

                    2. Ale tak jest. Moja mama ma demencje starczą, wielu złych rzeczy, zdarzeń nie pamięta, więc nie boli. Żyje w swoim malutkim świecie, uśmiechając się codziennie. A płakała całe życie, że mąż, syn przepijają swoje istnienie. Smutne.

                      Polubione przez 1 osoba

                    3. A to jest bardzo ważne. Również dla Ciebie, to chyba sprawia (tak sobie wyobrażam postawę córki wobec choroby matki), że jesteś w stanie to znosić znacznie lepiej, niż gdyby choroba powodowała ból.

                      Polubione przez 1 osoba

                    4. Oczywiście i to tylko nam zdrowym wydaje się strasznym, bo porozmawiać jak zazwyczaj już nie można, ale mama myśli, że jest wszystko dobrze. Powtarza, że ma dobrze, jaka królowa, bo nic nie musi robić. najważniejsze, że mama nie cierpi. I zapomniała, że syn przepija życie.

                      Polubienie

  1. Jak wiesz, życie to sinusoida, więc jutro powinno być już miło, zwłaszcza że Dzień Kobiet;-) Do jutra dasz radę? I tylko nie wypatruj nieszczęść, czasem nawet byśmy ich nie zauważyli.
    Ale sukienkę tył na przód??

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Do jutra jakoś to zniesę:)) Ale jutro sobie życzę poprawy nastroju, poprawy stanu zdrowia (ciągle kaszlę) i jakiegoś łaadnego prezentu. Może być drobiazg, nie jestem materialistką. Niech mnie zaskoczy!:)))
      A co do sukienki, to ona ma taki fason sportowo – workowaty, oversize. Łatwo pomylić tył i przód bo nie ma żadnych aplkacji. Różni się tylko jednym malutkim szczegółem, taką minimini naszywką z przodu, ale na dole przy krawędzi. Dlatego nie zauważyłam:))

      Polubienie

      1. W takim razie przód i tył są kwestią uznaniową, więc nie czepiaj się samej siebie, a wnioski wysuwasz zbyt daleko idące. Może Wszechświat chciał Ci pokazać, że każda rzecz ma dwie strony i widzisz to tak, jak chcesz, więc można zawsze spojrzeć z drugiej?;-) No mam nadzieję, że zrozumiałaś, bo chyba zamotałam;-))

        Polubione przez 1 osoba

        1. Wiesz czym się rożni jeszcze ten tył od przodu?….po namyśle dodaję…..że tył ma w miejscu „tyłka” wybrzuszenie:))))
          Ale Twoje zamotanie zrozumiałam doskonale, ono naprawdę filozoficzne było!:)

          Polubienie

  2. Nie przejmuj się, bo stres zabija. Możesz sobie dośpiewać, że nie takie świat znał nieszczęścia. A prawdziwe dopiero się zaczną… Ha, bo takie jest życie.
    Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

  3. W poniedziałek ja nie mogę, bo pomagam mamie, a we wtorek…
    Ale za to niedziela, ale za to niedziela, ale za to niedziela…
    Niedziela będzie dla nas! 😉

    Polubione przez 3 ludzi

  4. Kochana!
    I mnie ostatnie dni nie nastrajają optymizmem.
    Mam dosyć wizyt lekarskich, wczoraj aż 3 i 2- bolesne!
    Obyśmy szybko odzyskały wiarę w lepsze jutro:)
    Miło pozdrawiam:)

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dziękuję ślicznie Morgano! Życzę zdrowia!:)
      U mnie po prostu była taka kumulacja rożnych upierdliwości. Mam nadzieję, że weekend będzie spokojniejszy:)

      Polubienie

  5. Dziwne. Jak dostajesz mandat od policji (choćby za prędkość) to możesz go płacić przelewem. Czy tu nie ma takiej opcji? Masz w końcu ważną kartę miejską. W czy jest problem aby sprawdzić to online tzn. kanar żeby sprawdził?
    Z jeśli chcesz uniknąć kontroli zakup sobie w ciucholandzie stary, zniszczony płaszcz. Upaprz go czymś i nasącz jakimś dobrym smrodem. Przed wejściem do komunikacji kilka kropel spirytusu na zewnątrz. I jeździsz za darmo, no prawie – płaszcz, smród i alkohol musisz gdzieś pozyskać. Jako alkohol sprawdzi się zapewne denaturat. Tak samo śmierdzi, a kosztuje grosze.
    Mi się nie zdarza jeździć komunikacją miejską zbyt często i jeśli już to tylko w weekendy. Jakoś wtedy mniejszy tłok i mniej lumpów.
    Pozdrawiam

    Polubione przez 2 ludzi

    1. W tym wszystkim mam najmniej pretensji do lumpów. Oni robią to na co im się pozwala robiąc to, co im się podoba. Natomiast wiesz, jakoś w ogóle nie pomyślałam na temat tego, dlaczego w ogóle każą mi płacić za kartę, która mam tylko dlatego, że zapomniałam jej wziąć z domu. Nawet dowodu rejestracyjnego już chyba nie trzeba mieć przy sobie jadąc samochodem. Informatyzacja Polski powinna i w tym kierunku trochę podziałać! Poza tym, kiedyś, gdy zdarzała się tego typu sytuacja, to rzeczywiście z biletem miesięcznym mogłam pójść do biura obsługi i go po prostu okazać. Pokazać, że go mam i jest ważny. Teraz dochodzi do takiej paranoi, jakby się karało człowieka za to, że czasami ma luki w pamięci:)
      Co do opcji płaszcz – smród i spirytus – zdecydowanie odmawiam takich eksperymentów na sobie:)))

      Polubienie

    1. Oj wie, doskonale wie. Ale wiesz, Leslie poruszył ciekawą kwestię. Dlaczego każe mi się płacić nawet tą opłatę manipulacyjną, jak się ją ładnie nazywa, dla mnie to nadal kara, choć wynosi 21 zł a ni 240.?? Skoro mój bilet jest ważny, to powinno wystarczyć okazanie go. Mając go ważny nawet leżący w domu, nikomu krzywdy nie zrobiłam, siedziałam w tym autobusie mimo wszystko legalnie:)))

      Polubienie

  6. Ha! Witaj w klubie :))))
    Kontroler zawsze pojawiał się w momencie, kiedy nie miałam biletu- bo na przykład z wysoką gorączką w poniedziałek o 7 jechałam do przychodni walcząc o życie z wczorajszym biletem.
    Sweter zdarzyło mi się ubrać na lewą stronę, ale nie skojarzyłam z tym innych nieszczęść. Zazwyczaj udaję, że taka moda. Gorzej, jeśli w fartuchu kuchennym idę do sklepu, bo to już nie w modzie.
    Itd…
    Ale i tak nie przebiję koleżanki męża, która ze zmęczenia zapomniała podnieść deskę sedesową, zauważyła dopiero, jak jej się ciepło zaczęło robić … Wieść się rozniosła… To dopiero pech 🙂
    Trzymaj się! Jutro, 8 marca, sobie odbijesz. W przyrodzie musi być równowaga :)))

    Polubione przez 2 ludzi

        1. Tak, doskonale Cię rozumiem, czasem lepiej wiedzieć mniej ;-))
          A tak poważnie, to wyobrażam sobie jej przerażenie w tym momencie, i ta myśl, przestać, czy już wszystko jedno….. ;-))

          Polubienie

        1. Mialam. W nocy z rozpędu usiadlam… I … no wiecie co… myśli i uczucia są nie do pisania… to trzeba przezyc. A kilka razy w pracy… Z pośpiechu. Pracowałam w hotelu, wpadalam do posprzatanego własnoręcznie pokoju, juz na ostatnie sekundy, szamoczac sie z guzikami, rozporkiem, spodniami, i nagle.. zoooonkkk… kurczę, żebym jeszcze sama tej klapy nie zamykała.. Nie. Tego się nie da opisać to trzeba przezyc. I to kilka razy, bo za każdym razem jest takie samo zaskoczenie, tylko słowa końcowe brzmią inaczej.. 😂😂🤣🤣
          Mialam tez nawiedzony pokój, ZAWSZE ale to ZAWSZE gdy myłam prysznic, odkrecala sie woda… I bylam mokra. Gdy mialam go sprzątać, mieli dla mnie naszykowana sucha firmową bluzke. I jak dzwoniłam, to nawet się już o nic nie pytali…

          Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz