Sąsiedzi i menele/ Neighbours and drunkards

Kupując mieszkanie, albo dom, nigdy nie masz 100 % pewności, że trafisz w dobre miejsce, czy będziesz mieszkać wśród sympatycznych sąsiadów, w miłym, bezpiecznym otoczeniu. W trakcie oględzin nie jesteś w stanie wszystkiego zweryfikować. Dlatego tak bardzo ucieszyliśmy się, gdy okazało się, że nasi sąsiedzi to fajna para z dwójką dorastających dzieci, dwie nieimprezowe studentki, nad nami rodzina, która nie biega po domu w drewniakach, jedynie ci mieszkający poniżej, czasem za długo puszczają głośną muzykę. Na szczęście mieszkania są całkiem nieźle wyciszone (w porównaniu z poprzednim miejscem), więc zwykle mimo wszystko zasypiam. Poza tymi, na szczęście, niezbyt częstymi przypadkami, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że bardziej słychać śpiew ptaków przez otwarte okna, niż ludzi za ścianą. Nie ma co narzekać.

Dzisiaj jednak przeżyłam mały informacyjny szok. Poznałam mroczną przeszłość naszego bloku. Bo moi drodzy, jeszcze tak niedawno było tu zupełnie inaczej. Na ostatnim piętrze mieszkało dwóch pijaczków, do których ściągały menele z całej okolicy. Libacja za libacją. Jeśli mieliście kiedyś wątpliwą przyjemność wsiadać do windy tuż po tym, jak wysiadał z niej człowiek, który przez dwa tygodnie nie zmieniał ubrania, robił pod siebie i z daleka śmierdział wódą, to wiecie o czym piszę. Klatka schodowa wielokrotnie służyła za wychodek, a na trawniku za blokiem można było zobaczyć dużo ciekawsze rzeczy, niż opisywane przeze mnie wczoraj resztki jedzenia. Był seks w wielkim mieście w wydaniu pod gruszą, było mordobicie, hałasy, wyzwiska i straszny fetor. Ekipa sprzątająca z niechęcią podejmowała się pracy w naszym bloku, za to policja bywała w nim kilka razy w tygodniu. Administracja osiedla oczywiście bezsilna.

Jednak, 3 lata temu wszystko się zmieniło, blok przeszedł gruntowny remont, został odmalowany, odnowiony, wymieniono płyty na balkonach. Teraz wygląda świeżo, czysto i po prostu ładnie.

Zapytacie, co się stało?

Menele zapiły się na śmierć, mieszkania przeszły na własność miasta, libacje się skończyły, a normalni ludzie odetchnęli z ulgą.

Bóg istnieje!


When buying a flat or a house, you are never 100% sure that you will be in a good place, or will you live among nice neighbors in a nice, safe environment. During the first seeing you are not able to verify everything. That’s why we were so happy when it turned out that our neighbors are a nice couple with two growing up children, two „no-party” girls, a family over us who does not run around the house in clogs, only at those living below, sometimes is too loud music. Fortunately, the apartments are quite soundproofed (compared to the previous place), so I usually fall asleep after all. In addition to these, fortunately, not very frequent cases, I can say with a clear conscience that you can hear birds singing through open windows rather than people behind the wall. No need to complain.

Today, however, I experienced a small informational shock. I got to know the dark past of our block. Because, it was completely different here until recently. There were two drunks on the last floor, to which men from all over the area were attracted. Libation after libation. If you once had the dubious pleasure of getting into the elevator just after the man got out of it, who for two weeks did not change clothes, did under yourself, and smell of alkohol from afar, you know what I’m writing about. The staircase was used several times as a privy, and on the lawn behind the block you could see much more interesting things than the remnants of food I had described yesterday. There was sex in a big city under a pear tree, there were bashing, noises, insults and a terrible stench. The housekeeping team was reluctant to work in our block, but the police were in it several times a week. The administration staff of the estate was, of course, powerless.

However, 3 years ago everything changed, the block underwent a major refurbishment, was repainted, renovated, and the boards on the balconies were replaced. Now it looks fresh, clean and just nice.

Ask what happened?

All those man died, drank themselves to death. The flats became the property of the city, so the libations were over and normal people breathed a sigh of relief.

God exists!

48 myśli w temacie “Sąsiedzi i menele/ Neighbours and drunkards

  1. Jednym słowem, wiedziałaś kiedy się tam wprowadzić. W czepku urodzona? A swoja drogą, rzeczywiście sąsiedzi mogą napsuć krwi. Mam nadzieję, że jetem dobrą sąsiadką.

    Polubienie

    1. Podświadomie wyczułam, żeby nie szukać mieszkania wcześniej:)) To w ogóle był dobry czas na kupno mieszkania. Niedługo po tym zaczęły znowu drożeć.
      Czy w czepku? Podobno tak!:)))

      Polubione przez 1 osoba

        1. I Beata, to co po łacinie ma podobno dla znaczenia, jedno religijne – błogosławiona, drugie – szczęśliwa. Z tym szczęściem to bywa różnie, błogosławiona- no nie wiem, kilka razy w życiu doświadczyłam takich drobnych cudów, więc kto wie:)))

          Polubione przez 1 osoba

              1. Jestem tego samego zdania. Czekałam, że to napiszesz. Dziękuję. Polubiłam swoje imię, jak byłam młoda zazdrościłam siostrze, bo ona Anna. Zawsze pięknie. Teraz szczycę się i moim

                Polubione przez 1 osoba

                1. Basia to piękne imię, o czym świadczy choćby to, że znowu jest modne. Sama mam w rodzinie malutką Basię:) Ania to rzeczywiście takie imię ponadczasowe, ono chyba nigdy nie wychodzi z mody, ale przez to samo, Anek jest po prostu zawsze bardzo dużo. Z Basią chyba jest trochę tak jak z Beatą. Teraz to chyba też mniej popularne imię niż kiedyś.

                  Polubione przez 1 osoba

                    1. Byłam jego wymarzonym dzieckiem. Pragnął córeczki. Czułam, że jestem faworyzowana przez rodziców. Zmarł kiedy miałam 16 lat. To była nasza rodzinna tragedia.

                      Polubienie

  2. U nas sytuacja jest płynna, bo część mieszkań jest na wynajem. Lokatorzy zmieniają się dość często i nie wszyscy są sympatyczni. Co robić, zanim wyniosę się do jakiejś odludnej samotni, to trzeba znosić wszystkie zmiany i trzymać kciuki by kolejni lokatorzy, szczególnie ci z bliskiego sąsiedztwa, byli znośni 😉

    Polubienie

    1. Oj tak, prawda. Jak sobie uświadomiłam, że to tylko trzy lata, a gdybyśmy wpadli na pomysł z mieszkaniem wtedy i trafili tu? Wiesz, jacy bylibyśmy wściekli?:-)

      Polubienie

  3. No, w moim bloku nie jest najgorzej. Trochę utrudniali nam życie Romowie, z którymi co prawda żyliśmy w zgodzie ale jednak czuli się panami świata. Na szczęście wybudowali dom a mieszkanie wynajęli przemiłej matce z dwójką dzieci.

    Polubienie

  4. W miejscach w których mieszkałem byli i pijaczkowie rodzinni (wręcz cała rodzina pijących rodziców i pijących już nastolatków – wysiedlono ich za długi) i pijak którego zamordowano, jednak tamto miejsce miało swój urok, bo dzielnicę oceniam jako posiadającą generalnie większy kapitał zaufania społecznego (np. otwarte śmietniki, brak kamer osiedlowych). Teraz mieszkam w miejscu, gdzie 4/6 sąsiadów na piętrze jest rotacyjna (cały budynek ma podobny wskaźnik), bo wynajmują tylko na jakiś czas mieszkania, niewielu ludzi się zna a dzielnica kapitał zaufania ma mniejszy, bo śmietniki są zamykane i na każdym budynku po kilka kamer (pal licho, czy to autentyki, czy atrapy, wskaźnik jest jaki jest). To samo miasto, niby ci sami ludzie, ale jednak inni.
    To tylko obserwacja a nie generalizowanie.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Jasne, w miejscach gdzie ludzie mieszkają od dzieciństwa bywa nieco inaczej, ludzi się znają, więc i bezpieczeństwo chyba mimo wszystko wyższe. Trochę na zasadzie, swojego nie ruszają. Najgorzej jest chyba tam, gdzie tak jak piszesz, rotacja lokatorów jest najwyższa. Tak jeden drugiego nie zna, w zasadzie to można nie wrócić do domu i sąsiad nawet nie zarejestrowałby tego faktu. Wiem, bo sama tak kiedyś mieszkałam na MArszałkowskiej. Tu zostali albo starsi mieszkańcy, ale wynajmujący, którzy zwykle traktują mieszkanie jak sypialnię. To oczywiście też tylko moja obserwacja, ale z opinii innych ludzi wynika, że tak rzeczywiście jest najczęściej.

      Polubienie

  5. Jaki zgubny i wstrętny to nałóg, im zakończył życie ale przynajmniej Wasz blok od tego uwolnił.. Teraz my trzymamy kciuki za nasz blok, diler narkotyków spod spodu wyjechał za granicę, a mieszkanie nad nami w trakcie wymiany sąsiadów. Na szczęście nikt nie pije, ale kiedy stado koni od rana do nocy tupie, wali po panelach piłką i hałasuje tak że słychać każdy wrzask i kłótnię to się człek modli by teraz ktoś spokojny się tam pojawił.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dokładnie o tym pisałam, w kontekście naszych sąsiadów. Tupanie nad głową przeżyłam dawno temu, mieliśmy dosyć sąsiadów, którzy pozwalali dzieciom na wiele. Inna sprawa, że tam było po prostu wszystko słychać tak bardzo, jakby mieszkali razem z nami:)
      Życzę Ci Myszo, żeby trafił Wam się ktoś spokojny. Dzisiaj na szczęście takich domowych imprez jest mniej, ludzie wolą szaleć gdzieś w pubach niż w czterech ścianach, ale z kłótliwymi ludźmi już bywa różnie. Nie wiesz, kiedy się nowi wprowadzą?

      Polubienie

      1. Ponoć obecni mają się wynieść do końca lipca, ale jak na szybko nic nie znajdą, a nie będzie jeszcze chętnych na kupno to mogą być dłużej.. Wam też życzę by już żaden hałaśliwy sąsiad Wam się nie trafił 🙂 Spokoju i relaksu w mieszkaniu.. i na pięknym tarasie życzę 🙂

        Polubienie

            1. Leżaki są, nogi opieram na barierce, więc od razu i ulga na łydek:-)
              A tak poważnie, to wiesz, wiem że bywają większe, ale ja ten swój naprawdę lubię i już:)|))

              Polubienie

  6. Mnie też poruszyły Twoje słowa.Bog jednakowo troszczy się o meneli jak i o bogaczy. Gdyby było inaczej, to po co powołał siostrę Małgorzatę Chmielewska?

    Polubienie

    1. To prawda, Bóg się troszczy, ale sam wiesz, że jednym daje długie życie innym nie. Jednym daje cierpienie innym radość. Nie wiemy kiedy, kto i dlaczego. Przykro jest pisać, że czyjaś śmierć dała wielu innym ludziom spokój, ale niestety właśnie tak się stało. Administracja bloku była przez wiele lat bezradna i dlatego remont mojego bloku odbył się, w stosunku do innych w okolicy, bardzo późno. I teraz on przy tych wszystkich, które przeszły remonty wiele lat temu, wygląda jak świeżaczek:) Kiedyś zastanawiałam się jak to jest, że ludzie dostają swoje role społeczne w taki nieprzewidziany sposób.
      https://blogcaffe.wordpress.com/2011/10/14/zycie-samo-pisze-scenariusze/

      Polubienie

  7. To obok kogo mieszkamy jest wazne. Sąsiedzi powinni być dla siebie mili i żyć ze sobą w zgodzie, jednak na to nie mamy wpływu. Nie mamy wpływu na czyjś charakter i to obok kogo zamieszkamy. A jednocześnie czasem można dość do porozumienia,…. po czasie 😉

    Polubione przez 1 osoba

    1. To prawda, ludzie potrafią się dogadać. Często ma na to wpływ sytuacja życia, jakieś wydarzenie. I potem okazuje się, że i sąsiad nie taki najgorszy i życie nie jest złe. Patrzymy z innej perspektywy.
      Natomiast, co do tego konkretnego przypadku, który opisałam, to ja jestem w szoku, że tak wiele może zmienić na lepsze……czyjaś śmierć. To przykre.

      Polubienie

    1. Tak czasem bywa, że sąsiedzi się docierają i po pewnym czasie okazuje się, że są fajni, że jakoś się te relacje ułożyły. W przypadku pijaczków, czy w ogóle nałogowców, sprawa nie jest już tak oczywista. W Lublinie mieliśmy niestety kilku popijających panów, ale żaden z nich nie przyprowadzał do domu kolesi od kieliszka. Mieli żony, które trzymały jakoś spokój i chociaż im bardzo współczułam, to dzięki nim żyło się nam w tamtym mieszkaniu fajnie. Ale bardzo zaskoczyła mnie historia tego miejsca. Zobaczy, jeszcze 3 lata temu, mieszkanie tu byłoby masakrą!

      Polubienie

        1. Ale wiesz, płacisz za mieszkanie niemałą kasę, a potem żałujesz, że nie wybrałaś innego miejsca, innego osiedla, innego bloku. Masakra. Nawet nie wiesz, jak bardzo się ucieszyłam, że tych ludzi w naszym bloku już nie ma.

          Polubienie

Dodaj komentarz